Po relacji z mojej wizyty w Berlinie oraz po odwiedzinach w Himmels Pagode przyszła pora na to, żebym pokrótce pokazała Wam Quentin Boutique Hotel, czyli miejsce gdzie zatrzymałam się podczas mojej podróży do Berlina. Przy wyborze noclegu kierowałam się przede wszystkim lokalizacją. Chodziło mi o to żeby z hotelu było blisko do jakichś ciekawych punktów, abym w wolnym czasie mogła sobie pozwiedzać. Tutaj przemówił do mnie Park Lietzensee, w którym znajdują się dwa ogromne zbiorniki wodne połączone kanałem.
Jak się jednak okazało, Pani Ewa i Pan Zbyszek zaproponowali mi tyle atrakcji, że już na zwiedzanie okolicy nie wystarczyło mi czasu ;)
Quentin Boutique Hotel
Wracając jednak do samego hotelu, to pokój był przestronny, całkiem ładnie urządzony. Piszę ‚całkiem’, ponieważ ja osobiście uwielbiam jasne, przytulne przestrzenie takie jak np. w Homewell Apartments w Poznaniu. Tutaj natomiast dominował kolor brązowy.
Część z sypialną była oddzielona od części wypoczynkowej niewielkim biurkiem (z bardzo wygodnym fotelem), które sprytnie odgradzało te dwie przestrzenie.
Łazienka natomiast znajdowała się tuż obok części sypialnianej.
Pomimo niewielkiego metrażu była dość sprytnie urządzona i optycznie wydawała się całkiem spora. I dodatkowo był też mój ulubiony prysznic z odpływem liniowym i deszczownicą :)
I tak podsumowując już, to ja osobiście wolę jednak wynajmować na nocleg nie hotele ale prywatne mieszkania. Przede wszystkim dlatego, że wiem czego mogę się spodziewać jeżeli chodzi o wystrój. Tutaj niestety jest to loteria. Dodatkowo właściciele prywatnych mieszkań bardziej dbają o czystość pomieszczeń, czego niestety nie można było w 100% powiedzieć o tym pokoju. Mnie bardzo odstraszały plamy na kanapie w miejscu wypoczynkowym oraz brudne drzwi łazienkowe, co możecie również zobaczyć na zdjęciu wyżej. Niemniej jednak tak patrząc na całość pokoju to, aż tak strasznie nie było, żadnych żyjątek nie znalazłam ;)