Brzmi trochę jak science fiction prawda? Przecież za każdym razem kiedy podpalamy tradycyjnego, węglowego grilla, to ten dym po prostu jakby był wpisany w konwencję tego wydarzenia. Mi osobiście zawsze przeszkadzało to, że po grillowej imprezie ubranie i włosy były zapachu wędzonki. Większość z Was powiedziałaby zapewne, że można przecież grillować na urządzeniu elektrycznym. I oczywiście zgadzam się z tym, że grille elektryczne nie dymią, ale mają parę innych wad: nie są przenośne oraz jedzenie na nich przyrządzone nie smakuje tak jak z grilla tradycyjnego. A co powiecie na bezdymny, mobilny grill węglowy? Powiem Wam szczerze, że jest to moje odkrycie roku.
Lotus grill – grillowanie bez dymu
Nie ukrywam, że na samym początku byłam sceptycznie nastawiona. Grill węglowy bez dymu? No jak?! Otóż okazuje się, że sekret tkwi w jego dokładnie przemyślanej konstrukcji, a dokładniej w małej blaszce, która jest na środku rusztu oraz systemie rozpalania. Blaszka ulokowana jest w ruszcie bezpośrednio nad paleniskiem i stanowi pewnego rodzaju izolację pomiędzy tłuszczem skapującym z naszych potraw a puszką z żarzącym się węglem. To właśnie między innymi palący się tłuszcz wytwarza nieprzyjemny dym i powoduje że węgiel zamiast się żarzyć staje w płomieniach. Budowa grilla umożliwia rozpalanie go od dołu a wszystko dzięki temu, że Lotus Grill ma wbudowany wentylator zasilany baterią. Regulacja tego wentylatorka odbywa się za pomocą bocznego pokrętła, dzięki któremu możemy regulować stopień żarzenia się węgla. Ja byłam w szoku, że czas rozplenia grilla to maksymalnie 5 minut.
Zobaczcie z reszta sami jak wygląda jego konstrukcja.
Korpus stanowi misa (dostępna w rożnych kolorach), której zewnętrzna powłoka, dzięki dwuwarstwowej konstrukcji grilla nawet podczas długotrwałego rozgrzewania wnętrza, pozostaje zimna, co usuwa niebezpieczeństwo oparzeń. Konstrukcję tą stanowi również naczynie do którego skapuje tłuszcz z przyrządzonych potraw. Kolejnym elementem jest koszyczek do którego wsypujemy węgiel, a na samej górze znajduje się ruszt na którym układamy nasze potrawy. To są 4 główne elementy składowe Lotus Grill.
Dane techniczne:
- waga: 3,7 kg,
- wymiary:350 x 368 x 234 mm,
- baterie: 4xAA (w zestawie)
Lotus grill – mycie i rozpalanie
Przed pierwszym grillowaniem wszystkie metalowe części oraz pokrywę grilla umyłam aby pozbyć się zanieczyszczeń. Producent na szczęście nie ma zastrzeżeń co do mycia Lotusa w zmywarkach. Oczywiście czyszczenie możecie wykonać również za pomocą gąbki i płynu do naczyń.
Pisałam Wam również, że bardzo szybko się go rozpala. Teraz tylko pytanie jak to zrobić? Na samym początku musicie włożyć baterie do grilla. Miejsce na nie znajduje się na jego spodzie. Urządzenie zasilane jest przez 4 paluszki AA (są one dołączone w zestawie).
Następnie należy wyciągnąć ruszt oraz pojemnik na węgiel.
Na srebrnym naczyniu znajduje się spora płytka, na której umieszczamy rozpałkę w żelu. Dla szybkiego efektu, aby węgiel rozpalił się równomiernie, z żelu należy wykonać zamknięty okrąg o grubości około 1 cm.
Następnie przekręcamy pokrętło z wentylatorkiem na maxa i podpalamy nasz nałożony żel. Trzeba chwilę odczekać aż rozpałka się rozgrzeje dlatego w tym czasie możemy zabrać się za napełnianie koszyczka węglem drzewnym. Nie ma tutaj nic prostszego niż wsypanie węgla, przykrycie pojemnika specjalną pokrywką i postawienie go na płytkę z palącym się żelem.
Pamiętajcie, że płomień możecie regulować za pomocą pokrętła, które odpowiada za nawiew i wentylację. My ustawiliśmy na maksymalną wartość i nasz grill był rozgrzany w przeciągu 3-4 minut!
Teraz jeszcze tylko zamocować ruszt, poczekać chwilkę aż się trochę nagrzeje i wrzucamy potrawy do grillowania :)
Podczas grillowania zmniejszyliśmy trochę nawiew i przykryliśmy grill szklaną pokrywką, na której znajduje się wskaźnik temperatury. Dzięki temu łatwiej mogliśmy kontrolować stopień wysmażenia.
Tak wygląda obiad, który już się grilluje :) I przy tym zero dymu :D
Lotus grill w plenerze
Pamiętajcie, że ze względu na poręczność tego urządzenia możecie zabierać je dosłownie wszędzie! My wybraliśmy się w piękne okolice Suraża, gdzie jest nie tylko pełno soczystej zieleni ale przede wszystkim jest cisza i spokój.
Ustawiliśmy go na blacie po środku naszych kocy i dzięki temu każdy z nas miał do niego dostęp.
Jeden pełny koszyczek z węglem drzewnym wystarcza na około 1,5 godziny grillowania. Co zatem w przypadku kiedy węgiel się wypali? Wystarczy podnieść ruszt oraz pokrywę pojemnika z węglem i dosypać kolejną porcję. Pamiętajcie, że jeżeli chodzi o węgiel to możecie używać każdego węgla z drzew liściastych. Tutaj nie ma przymusu, że musi być to węgiel Lotus :) Omijajcie jednak szerokim łukiem brykiety, są one nasączone duża ilością podpałki w płynie, która w miarę grillowania nie tylko dymi się ale również ulatnia się do jedzenia. Ze względu na szybkie rozpalanie grilla, chemiczne podpałki są zbędne.
Ruszt ma wokół rant, który (o ile grill stoi w cieniu) zbytnio się nie nagrzewa i możemy go podnieść gołymi rękoma, jednak koszyczek z popiołem jest bardzo gorący więc do podniesienia pokrywki zawsze używajcie noża lub widelca. Jak już węgiel jest uzupełniony, to możemy grillować dalej :)
Czyszczenie
Tak jak pisałam Wam wyżej, producent mówi, że części metalowe można myć w zmywarce, dlatego też od razu po pikniku ruszt oraz stalowa misa wylądowały w zmywarce. Wszystkiego idealnie nie dało się odmyć, ale efekt i tak jest zaskakująco dobry. Dzięki temu że części grilla wykonano ze stali nierdzewnej można je spokojnie odmaczać i szorować a powłoka nie ulegnie uszkodzeniu.
Co z tym dymem?
Podczas naszych testów dym pojawił się jedynie w dwóch przypadkach:
- Podczas spalania się potraw, które pozostały na ruszcie. Najlepiej wtedy przed położeniem kolejnej porcji zeskrobać z niego resztki lub w miarę możliwości umyć go.
- W momencie wsypania węgla do pojemnika, który był źle osuszony. Po paru rozpaleniach postanowiłam umyć pojemnik jeszcze raz w zmywarce i niestety nie był on do końca wysuszony, w konsekwencji czego węgiel zaczął się delikatnie dymić. Jeżeli zdarzy się i Wam taka sytuacja, to wystarczy wyrzucić węgiel z koszyczka i zostawić na chwilkę sam pojemnik na ogniu aby woda w całości odparowała. Po tym wsypałam nową część węgla i nie było śladu dymu :)
Dodatkowo miejcie na uwadze, że źle przechowywany węgiel również może się dymić jeśli dostanie się do niego wilgoć.
Poniżej znajdziecie spis artykułów, które znalazły się na naszym pikniku:
1. Lotus Grill z torbą w komplecie
2. Pokrywa szklana do LotusGrill
Czy polecam Lotus Grill?
Zdecydowanie tak!. Lotus Grill przy odpowiednim użytkowaniu nie dymi, ma piękny design, jest solidnie wykonany, łatwy w użyciu, można jego części myć w zmywarce i jest wyposażony w wytrzymałą walizkę, dzięki której idealnie nadaje się do gotowania podczas biwakowania. Dodatkowo jedzenie bardzo szybko się grilluje i co najciekawsze, można przyrządzić je nawet na balkonie, co sama zamierzam zrobić niebawem:) Czy można zatem chcieć więcej? :D
Jeżeli chcecie sami przekonać się o możliwościach tego urządzenia, to zapraszam Was na stronę sklepu:
Na której po wpisaniu kodu rabatowego green10 przy zamówieniu Lotus Grill wraz z jego akcesoriami otrzymacie rabat w wysokości 10% a także zestaw startowy węgla 2,5 kg i żelowej rozpałki o wartości 70 zł gratis! :)
Warunkiem otrzymania rabatu jest zamówienie grilla w jednym z 3 wariantów wielkościowych.
My mamy wersję najmniejszą, która ma średnicę rusztu 35 cm. Na przyjęcie przy 4 osobach jest to idealne rozwiązanie. Przy większej liczbie gości polecałabym już wersję XL lub XXL
Miejcie na uwadze, że najmniejszy Lotus Grill oraz wersja XL posiadają w zestawie torby i można je spokojnie zabrać ze sobą w teren. I tutaj ogranicza Was jedynie Wasza wyobraźnia ;)
źródło: https://www.instagram.com/lotusgrillchile/
A Wy gdzie chcielibyście sobie pogrillować ? :D